Kolejny dzien mija i najchetniej ruszylbym gdzies dalej. Na szczescie pojutrze zmieniamy miejsce. Jedziemy do Bombaju - tam dzien i potem na Goa. To bedzie naprawde plaza. Mysle, ze dobrze nam to zrobi po pobycie tutaj. Przekonacie sie o czym pisze jak pokarzemy Wam zdjecia. Z Goa wracamy jakos 9-10go grudnia i normalnie jechalibysmy znowu do ashramu. Postanowilismy jednak urozmaicic troche nasza wycieczke i prosto stamtad chcemy ruszyc do Agry zobaczyc Taj Mahal i potem do Waranasi nad Ganges - podobno kultowe miejsce. Najprwadopodobniej czeka nas podroz sypialnymi autobusami i pociagami. Slyszelismy ze jest to tez ciekawe przezycie. Jak widac plany zmieniaja sie tu z dnia na dzien, wiec dopoki nie bedziemy w drodze to wszystko moze sie zmienic. Ale poki co mamy plan.
Dzisiaj w ashramie jest dzisiaj istny meksyk. Po pierwsze jest dzisiaj pelnia ksiezyca a ten dzien jest czczony wyjatkowo. Wieczorem Babaji bedzie nadawal guru mantry. Nie bardzo wiem jak to wyglada, wiec nie bede sie rozpisywal na ten temat. Pelnia pokrywa sie rowniez z innym lokalnym swietem, o ktorym wiem jeszcze mniej. Jedno jest pewne, zjechalo duzo ludzi i jest glosno! Dalszych relacji z tego wydarzenia spodziewajcie sie wkrotce.
A teraz wracam do hasla Kukula Disco, czyli tytulu tej podrozy. Wiekszosc z Was wie jakie jest Kasi nazwisko - wiec to mamy z glowy. A reszta wziela sie z tego, ze Kaska jak byla wzywana do odpowiedzi w szkole to bardzo czesto w ten sposob "...Kukula Disco do odpowiedzi..."
Caly ten wyjazd to ona. Jestesmy tu dzieki niej. Chociaz ona powinna byc tu razem z nami. I taki mielismy plan - zreszta to tylko jeden z bardzo wielu. Jaki ja bylbym szczesliwy... Porownuje swoj stan sprzed kilku tygodni z tym co sie dzieje w mojej glowie teraz - warzywko. Nic, nigdy nie bedzie juz takie samo...
Dziekuje wszystkim za mile i pocieszajace komentarze. Trzymajcie sie.