Ruszaliśmy z Kołobrzegu. Planowalismy wyjechać wcześniej ale nie wyszło i w ten sposób mamy prawie pierwszą w nocy. Poślizg chyba głównie ze względu na mnie-podobno zawsze miałem długi ogon ;-) Wyjeżdżając podjechaliśmy na cmentarz. Niestety było późno i musieliśmy skakać przez płot żeby sie tam dostać...kolejna róża za jakiś miesiąc... No i w drogę do stolicy. Tą część pokonaliśmy samochodem, więc nie ma co opisywać. We wtorek odebraliśmy wizy i do piątku u Arka. Właśnie zbieramy się do wyjazdu na lotnisko. Wylot o 13:20. Bez mapy i sandałów-jak widać brakuje mi mojego organizatora wycieczki-ale wierzę że będzie z nami tam.